Koci kalendarz na marzec wisi już od 4 dni w saloniku. Czas zatem najwyższy żeby pokazać go na blogu.
A z ozdób wielkanocnych na razie powstała mała szydełkowa kurka. O taka:
Zrobiłam też wełnianą poszewkę na poduchę ale że docelowo mają być dwie a na drugą zabrakło mi włóczki to nie pokazuję jej jeszcze. Myślę, że pokażę je obie razem.
A dziś pierwsze tej wiosny chwile spędzone w ogrodzie. Na pierwszy rzut poszły maliny. Nie wiem czy to tak powinno być ale maliny sa przycięte na wysokość ok 50 cm, usunęłam wszystkie suche gałązki, wygrabiłam i już.
Znacie się na tym? Czy powinnam coś jeszcze zrobić?
Pozdrawiam serdecznie:))
Do następnego:)
Bardzo ładny kalendarz, a kurka jest super słoneczna. Co do malin, to trzeba wyciąć wszystkie te co owocowały w zeszłym roku, a pozostawić te co wyrosły, a nie owocowały w zeszłym sezonie, bo to one będą teraz dawać plony. A nie boisz się, że jeszcze mrozy wrócą?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Mrozy, powiadasz? O, nie, nie, nie ma mowy by wróciły . Dzisiaj u mnie od południowej strony na termometrze było +28 więc...MROZÓW JUŻ NIE BĘDZIE!!!
UsuńPrzynajmniej mam taką nadzieję...
wszystkie prace bardzo fajne
OdpowiedzUsuńSliczna kurka i te kolorki SUPER :**
OdpowiedzUsuńUściski
Kalendarz swietny, a kurka wymiata:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czarne koty :) Ten twój wygląda bardzo sympatycznie :)
OdpowiedzUsuń