Niby słonecznie a jednak zimno. O siedzeniu na tarasie i grilowaniu nawet mowy nie ma. Spacer tak, ale w kurtce bądź ciepłym sweterku.
Plany wyjazdowe na majówkę też wzięły w łeb, ponieważ MÓJ jak zwykle ma mnóstwo pracy, a na jeden dzień to nie bardzo się opłaci wyjechać. Dzisiaj po raz kolejny byliśmy na targu staroci. Lubię te targi, choć ostatnio widzę, że dość często ceny są aż nadto wygórowane. Dzisiaj kupiłam kilka drobiazgów, ot takie bibeloty do domu i dekoracji. Kupiłam też dwa nowe lampiony. Zakochana w nich byłam od dawna i zawsze kiedy byłam na tym targu przechodziłam obok i zastanawiałam się "kupić czy nie?" Dzisiaj byłam z moją córką, a ona jak je zobaczyła mówi "mamuś bierz!!!!" No i kupiłam:)
Tydzień temu kupiłam na targu radio retro z myślą o dekoracji mojej "pracowni". Jaką miałam niespodziankę, kiedy po powrocie do domu okazało się, że radio działa:)
A jeśli chodzi o pracownię, to chyba zwariowałam. Wciąż planuję, co tam ustawię, jak urządzę i już jak widać skupuję do niej "graty". MÓJ stwierdził dziś, że jeśli miałabym wstawić tam wszystko co planuje, to musiałabym przeznaczyć na nią cały budynek a nie tylko jedno kilkunastometrowe pomieszczenie. No cóż, nie mogę się oprzeć.
Tymczasem w domku powstaje od dawna planowana, duża serweta na stół. Kilka elementów już jest, a finał planowany na koniec remontu naszego domu. Nadmienić tu muszę , że początek remontu planowany jest na wakacje roku następnego, ha ha :)))
W ciągu ostatnich kilku dni wieczorami dłubie łapacze snów, ale na finał trzeba jeszcze poczekać.
Długo mi z nimi schodzi ponieważ sezon wiosenny to raczej ogród a nie robótki. Ja jestem w dodatku z tych osób, które wymyślają sobie roboty i w czasie kiedy inni zasiedli by przed telewizorem w celu relaksiku , ja mam milion innych zajęć które TRZEBA ZROBIĆ JUŻ. Znacie to?
Bardzo późnymi wieczorami natomiast sięgam po książki. Zarywam tym samym pół nocy, by później spać do południa i być na siebie wściekłą za zmarnowanie całego ranka na sen.
Ostatnio przeczytane dwie książki są zupełnie od siebie różne, choć obie z pozytywnym przesłaniem.
Każda z nich jest w mojej ocenie ustawiona na najwyższej półce i warta przeczytania.
Pesymiści weźcie do ręki książkę ks. Kaczkowskiego i przekonajcie się że życie może mieć sens nawet kiedy wciąż jest pod górkę. Dzięki Księdzu można nauczyć się postrzegać świat w kolorach.
"Awaria małżeńska" to kapitalna komedia. Polecam ją każdej kobiecie której wydaje się, że jest niezastąpiona jako matka czy pani domu. Mężczyźni też potrafią, oj potrafią:)))))
A tak nawiasem to powinni te pozycje przeczytaj właśnie panowie:)))
Wspaniałe zakupy, dobrze że byłaś na nich z córką nie z mężem, bo tych świeczników na pewno byś nie kupiła. Zrobisz z nich cudeńka, bo z taką myślą je oglądałaś. Radio retro na chodzie, to w pracowni będzie się działo, oj będzie. Powodzenia w przygotowaniach do remontu, bo zapełnienie pracowni w niezbędne przedmioty już się realizuje.)
OdpowiedzUsuńKsiążki jakby dla mnie. Chyba sobie zapiszę na liście do kupienia.
OdpowiedzUsuńŚwietne świeczniki.
Pokochałam Księdza Kaczkowskiego, szkoda, że tak późno się "poznaliśmy" i na tak krótko...
OdpowiedzUsuń